czwartek, 16 czerwca 2016

Kudłacz

Witam i bardzo się cieszę, że zaglądają do mnie i komentują: 
Beata-Becia, Margarett, Elżbieta Jon, ToTylkoJa, Mariola i Magdalena Betlej.
Oczywiście równie serdecznie dziękuje za odwiedziny moim "starym" :-) bywalczyniom. 

Wszystkim Wam chcę zaprezentować nowego filcowanego igłami zwierzaka:


Klasyczny wielorasowiec, w dodatku niewielkich rozmiarów: 12cm wzrostu i ze trzy razy tyle w obwodzie, bo kosmaty wyjątkowo. 
Mam nadzieję, że zyska Waszą sympatię.


sobota, 11 czerwca 2016

Inspiracja

Od dawna z wielkim zainteresowaniem podglądam blog Niesforne szmatki i podziwiam piękne rzeczy, które można wyczarować przy użyciu maszyny do szycia.
Czarowanie swoją droga, ale to przede wszystkim zasługa wielkiego  talentu, pomysłowości i kunsztu wykonania Autorki.
Ostatnio - prócz domku - oczarowały mnie igielniki w kształcie staroświeckich maszyn do szycia. Mówię wam, majstersztyk!
Chociaż znam się ociupinę na szyciu i popełniałam własnoręcznie różne ciuszki głównie dla siebie, ale to było dawno a w dodatku to tylko zwyczajne rzemiosło.
"Materialne" igielniki podsunęły mi pomysł na siostrzaną wersję, ale na kalce.
Skorzystałam z motywu przeznaczonego do haftu maszynowego i w moim wykonaniu wyszło tak:
 


A potem zdecydowałam, że najlepszym miejscem dla obrazka będzie dom autorki  bloga - Ani.
Musiałam przez kilka dni trzymać język za zębami, ale już wiem, że obrazek dotarł do adresatki.



piątek, 3 czerwca 2016

Sznureczki, czyli sutasz (albo soutache)

Moja córka kupiła sobie niedawno dwie pary sutaszowych kolczyków. Obejrzała je bardzo starannie i postanowiła, że musi się nauczyć jak to się robi, bo och-ach są takie cudowne. W poszukiwaniu elementarnej wiedzy udała się do komputera, bo przecież wiadomo - tam jest wszystko :-). 
A ja człap, człap do szuflady z "przydasiami"; przypomniałam sobie bowiem, że kiedyś dawno kupiłam trochę sutaszowych sznureczków. Taki ze mnie chomik!
Koraliki z czasów biżuteryjnych też leżą. I nici monofilowe też.
Wszystko lekko zapomniane; najwidoczniej nie jestem w stanie zajmować się z przekonaniem czymś innym niż mój ulubiony parchment craft. 
W efekcie całego zamieszania  juniorka w dwa wieczory wymyśliła i zrobiła sobie całkiem fajne zielone kolczyki. Niestety nie mam fotki, bo swoje dzieło zabrała.
Za to przy okazji i ja postanowiłam spróbować, czy może, przypadkiem i mnie się to spodoba :-).
Do zmajstrowania dwóch (identycznych!) kolczyków to ja cierpliwości chwilowo nie mam, więc wymyśliłam zawieszkę: